czwartek, 11 lipca 2013

Epilog

Kilka nieprzespanych nocy, litry wypłakanych łez,seki pytań bez odpowiedzi,tak spędzałam ostatnie chwile w Polsce. Nie chciałam patrzeć nikomu w oczy, pytać czy robię dobrze czy nie.Nie chciałam,żeby ktoś znów podjął kolejną przełomową decyzje za mnie.
Pakowałam właśnie ostatnie rzeczy jutro wyjeżdżamy,może tam będzie lepiej, studia, jeśli  raz już się dostałam to dostane się kolejny raz.Na dworze deszcz,krople płyną po szybie mojego rzeszowskiego mieszkania, mimo to wychodzę.Nie da się patrzeć ciągle w ten sam punkt na szarej ścianie,wstaję i zakładam spodnie,bluzę, uty i szybko zarzucam na siebie płaszczyk.Wychodzę z mieszkania i idę mokrym chodnikiem.
-Maja, czekaj.-Chłopak łapie mnie za rękę i ciągnie do siebie.
-Czego chcesz?-mówię obojętnym głosem w stronę Nowakowskiego
-Wróć do mnie,błagam
-Nie Pit ja już nie chce się w to wszystko bawić mam dość ciągłych tajemnic, fochów wyjeżdżam z Bartkiem do Włoch i proszę nie utrudniaj mi tego.-Wyrywam się z jego uścisku wkładam ręce do kieszeni i idę dalej wsłuchując się w jedną z ulubionych nut Eldo.
*
Wszystko spakowane mieszkanie znów jest puste, zostało tu jedynie kilka zdjęć na ścianach i meble.
Bartek wynosi moje torby a ja ostatni raz zerkam w okno mieszkania Piotrka, z wielkim wahaniem wsiadam do samochodu .
Jesteśmy już na lotnisku Bartek siedzi na pokładzie z słuchawkami w uszach a ja niepewnie wchodzę, patrze przez okno czy na pewno nie ma tam Pita.Ale nie,to juz chyba definitywny koniec.
*
Sezon mija nam dobrze Bartek w nowym klubie wreszcie rozwinął skrzydła i jest już jednym z najbardziej cenionych zawodników , ja również nie próżnuj, dostałam posadę fotografa klubowego z czego jetem strasznie dumna.
Z Piotrem rozmawiałam zaledwie 3 razy emocje już opadły i nie żywimy teraz do siebie żadnej uraz.
Wszystko wydaje się iść po mojej myśli, gdyby nie ciągłe pytanie z tyłu głowy co by było gdybym nie wyjechała, każdego wieczory to zdanie drażni mój umysł.Bartek mówi żebym się nie zamartwiała, ale on przecież nie wie wszystkiego.
*
Minął rok, Bartek wyjechał na kolejne zgrupowanie kadry, a ja do Polski wróciłam tylko na tydzień by spotkać się z rodziną. Polska szła jak burza i doszła już do wielkiego finału, w którym ma zmierzyć się z reprezentacją Brazylii.
Po piecio setowym spotkaniu Polska wygrywa po ataku Michała Winiarskiego.Euforia polaków nie zna granic.
Ja również jestem w tej chwili najszczęśliwszą osobą na świecie.
-Majka,dasz mi jeszcze jedną szansę ten rok był najgorszym rokiem w moim życiu bez ciebie nic już nie ma sensu.-Nie wiedziałam co powiedzieć czułam ,ze bardzo chcę dać mu kolejna szansę ale bałam się.
Kiedy podszedł do nas Bartek
-Majka, ja wiem,ze ty go kochasz dla mnie zawsze będziesz na pierwszym mijscu ale jeśli dzięki temu oboje bedziecie szczęsliwi to daj mu ta kolejną szansę.-Całuje mnie w czoło
-A co mi tam przecież Cię kocham- rzucam się na siatkarza i wpijam w jego usta tak bardzo brakowało mi ciepła jego pocałunku.
__________________________________________________________________________________
No i stało się pierwszy blog ukończony:D bardzo się cieszę,że niektóre osoby były ze mną cały czas, cieszę się również że jednak ktoś czytał to coś.
W każdym bądź razie  bardzo wam dziękuję za to że byliście ;*
Z tego blogowego świata, który tak bardzo mnie wciągnął nie zniknę i zapraszam was na nową historię, 
Jeszcze raz dziękuje i zachęcam do KOMENTOWANIA w końcu to już koniec ;*

poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 24

-Uuuuuuu ktoś tu chyba nie był grzeczny pod nieobecność Majki.-rozeszło się po pokoju.
-Nie mam pojęcia o co jej chodzi-zakłopotany Pit wyszedł z pokoju za dziewczyną.
Ja nie mając już ochoty na zabawę, poszłam do siebie czekałam i czekałam ale ani Justyny ani Pita nie było. Siedziałam przy zgaszonym świetle, gapiąc się w spalskie ściany.
-Jesteś z siebie zadowolona, zabrałaś mi Piotrka, to tak jakbyś zabrała mi cały sens życia.Mam nadzieje,że jesteś z siebie dumna.-Justyna krzyczy prosto w twarz, w oczach ma łzy, a głos drży jak szalony, chyba na prawdę wiązała z nim spore nadzieje.
Nic nie odpowiedziałam, nie wiedziałam co mam o tym myśleć,pobiegłam prosto do pokoju Pita i Bartka, tego drugiego na szczęście nie zastałam. Pit siedział na łóżku i  jak gdyby nigdy nic pocałował mnie czule.
-Przestań.-odsunęłam się od siatkarza-możesz mi wytłumaczyć o co  w tym chodzi,przecież miało być kurwa tak pięknie, musiałeś to zjebać?
-Nic się między nami nie wydarzyło kilka spacerów, nie powinno dawać jej żadnych nadziei.
-A jednak dały, Pit to nie jest zabawka.
-Przecież jej nie cierpisz.
-Aha czyli jeśli ja jej nie cierpię to musiałeś się zabawić jej kosztem? No w takim bądź razie dziękuje Piotruś za twoją dobroduszność.
-Majka ja traktowałem ją jak przyjaciółkę, przestań to jej wina,że nie potrafi się z tym pogodzić.
-Nie to nie jest jej wina,że dałeś jej nadzieje, i jeśli kiedykolwiek ci na mnie zależało to idź i przeproś ją najdelikatniej jak tylko potrafisz.
*
Kolejne tygodnie dzieliły nas coraz bardziej, każda rozmowa kończyła się kłótnią od akcji z Justyną nie mogłam mu zaufać, każda sekunda była coraz gorsza. A może tak miało być? Może my zwyczajnie do siebie nie pasujemy,może to wszystko nigdy nie powinno się zdarzyć, może powinnam na zawsze zostać sobie w tym swoim szarym nudnym świecie.Coraz częściej myślę,ze to jednak był błąd.
*
Liga Światowa dobiegła końca, srebro jest nasze, MŚ poszły wiele lepiej.
*
W końcu nadszedł dzień rozstrzygnięcia konkursy między mną, a Justyną obie stałyśmy już w gabinecie pani prezes która do ostatniej chwili przeglądała nasze prace.
-Dziewczyny, obie macie niesamowite zdolności,które na pewno doceni jeszcze nie jedna osoba.
Ale niestety takie są zasady, i muszę wybrać jedną z was, było bardzo trudno ale wspólnie z innymi pracownikami podjęliśmy decyzję wygrywa-wiedziałam,że moje zdjęcia nie były zadowalające, chyba bardziej skupiłam się na życiu prywatnym niż na moim zajęciu.Jednak w mojej głowie nadal tlił się płomyk nadziei.-wygrywa pani Justyna.
No i płomyk szlak trafił.
Pogratulowałam Justynie i zawiedziona wyszłam z gabinetu. W końcu wygrała lepsza.
Szłam korytarzem patrząc jak siatkarze wychodzą z pokoi z bagażami, każdy entuzjastycznie żegnał się i zbiegał po schodach ku wolności, chyba tylko ja nie cieszyłam się,że to już koniec, chyba tylko ja byłam rozczarowana zakończeniem, chyba tylko ja czułam niedosyt. Zrezygnowana siadłam przed drzwiami, i schowałam twarz w ręce.
-Co jest nie cieszysz się już koniec tego wszystkiego, widzimy się w przyszłym sezonie-Bartek usiadł obok.
-Nie widzimy się, przegrałam, jestem do niczego, dobij mnie.
-Oj mała nie płacz tylko -przytula mnie jak tylko może.
-Gdzie Pit ?
- Wyjechał jakaś godzinę temu, prosił żebym się tobą zajął, to jak jedziemy.
-To koniec prawda ?
- Jaki koniec?Czego ?
-Mnie i Pita on już mnie nie kocha.I co mam teraz zrobić,wrócić do Rzeszowa i iść na studia, mieszkać niemal obok niego i codziennie witać się z nim na chodniku? Pierdole taką przyszłość.
-To jedź ze mną ?
-Gdzie?
-Do Włoch.Ja będę grał a ty zostaniesz fotografem damy radę, zobaczysz będzie dobrze.
-Bartek muszę się zastanowić daj mi czas ok ?
- Pewnie, ale to jest świetne rozwiązanie zastanów się. A teraz daj swoje torby to zaniosę je do samochody i jedziemy.
_________________________________________________________________________________
A więc mamy ostatni rozdział, przed nami już tylko epilog ^^
Przepraszam za to w jaki sposób napisałam ten rozdział, wiem że nie należy do najlepszych, ale mam nadzieje,że epilog będzie wiele lepszy ;) Obiecuję ;D
Tak więc zbliżamy się do końca, a w mojej głowie zrodził się kolejny pomysł. I tu potrzebuje waszej POMOCY
Mianowicie za cholerę nie mogę wybrac czy bohaterem kolejnego bloga ma być Michał Kubiak, czy nieco mniej znany w blogowym świecie   Matthew Anderson ? To jak na którego stawiacie? Czekam na propozycje  w KOMENTARZACH ;)
To do epilogu ;*

czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział 23

Patrzę w jego niebieskie tęczówki, nie sadziłam,że dziś może spotkać mnie coś dobrego a tymczasem spełnia się jedno z moich marzeń.Jeszcze niedawno wydawało mi się, że nie potrafię kogoś pokochać. Nie chodzi mi o miłość do rodziny ale do kogoś obcego kogo z czasem poznam i zakocham się w całej jego osobie. A nagle w najgorszym okresie mojego życiu ten gość z góry postawił na mojej drodze na początku zwykłego kolegę, potem przyjaciela, który wspierał mnie i pomagał walczyć z problemami. Nie umiem określić czasu w którym staliśmy się kimś więcej ale pamiętam jak trudno było mi powiedzieć, że go kocham. Bałam się mu zaufać i pokazać, że jest dla mnie ważny jednak z czasem to przeszło. Zaufałam mu całym sercem i jestem pewna,że była to najlepsza decyzja w tym całym pojebanym żuciu. I nie obchodzi mnie co myślą inni, ja chcę wierzyć,że razem będziemy na zawsze i nic nam nie przeszkodzi chcę być szczęśliwa w objęciach tego 2 metrowego faceta, którego przecież tak bardzo kocham.
-Wracamy? -pyta pomiędzy pocałunkami 
-Do Spały ?
-A gdzie? 
-Jedźmy do Rzeszowa, chociaż na jeden dzień, jeden dzień chcę pobyć tylko i wyłącznie z tobą.
-No dobrze to jedziemy do Rzeszowa.
Łapie mnie za rękę i razem zjeżdżamy na parter.Wychodzę i wsiadam do ciemnego auta.
Po długiej drodze i kilku bardzo ważnych rozmowach znaleźliśmy się  pod jego blokiem.Wchodzę do sterylnie czystego mieszkania i włączam światło.
Siatkarz wchodzi do środka, rzuca klucze na kuchenny blat.Łapie mnie delikatnie w pasie i subtelnie całuje.
-Na pewno tego chcesz?-pyta cichym tonem.
-W tej chwili nie pragnę niczego więcej-rzucam się na siatkarza a po chwili kolejne elementy naszej garderoby lądują na podłodze.
*
Budzę się a moje oczy drażni ostry promień słoneczny przemykający się szczeliną pod roletą.
-Wstawaj-mówię cicho,delikatnie jeżdżąc palcem po torsie środkowego
-Zostańmy tu na zawsze- mówi zaspany siatkarz.
-Jeszcze zostaniemy, ale teraz musimy jechać do Spały ty trenować a ja muszę skopać Justynce ta zgrabną dupę w konkursie. Wstawaj !
Szybki prysznic, śniadanie i byliśmy już w drodze do Spały Dzięki Pitowi w końcu choć na chwilę zapomniałam o tym wszystkim co wydarzyło się w ostatnich dniach, Był jedyną osobą,która potrafiła postawić mnie na nogi, byłam mu tak cholernie za to wdzięczna.
Zainspirowana kolorem jego oczu, brzmieniem głosu, zapachem perfum, dotykiem dłoni. zainspirowana jego obecnością,siedziałam w samochodzie podśpiewując jedna z piosenek.
Wysiadam z auta,łapę środkowego za rękę i razem przekraczamy pierwszy próg w spalskim holu.
-No co moje piękne  oczka widzą 1 dzień was nie było i już razem, jest tylko jedna rzecz którą możemy z tym zrobić, trzeba to opić.-Igła recytował swoją wypowiedz, z wielkim uśmiechem na ustach.
-Tylko byś pił, chłopaku daj odpocząć,są ważniejsze rzeczy na przykład miłość.-mówię patrząc w jego wyszczerzoną buźkę.
-Miłość,no pewnie wiem,że światem rządzi miłość ja na przykład kocham sobie wypić więc mnie nie pozbawiajcie tej przyjemności dzisiaj u mnie o 22  
-Dobra będziemy 
-No i jest pięknie.
*
Dochodziła 22 więc wskoczyłam szybko pod prysznic,założyłam spodniet-shirt, i buty
Kidy miałam już wychodzić w pokoju pojawiła się Justynka.
-Gdzie idziesz?
-Do Igły- rzuciłam szybko mając nadzieję, że nie zaciekawi jej to ani trochę.
-Czekaj, czekaj pójdę z tobą daj mi 5 minut.
Nie.Tylko to przeszło przez cały mój umysł ale i tak nie postawiłam się prośbie i pokornie usiadłam na łóżku. Była punktualna i już po kilku minutach  znalazłam się w pokoju obok, gdzie siedziała już prawie cala reprezentacja.
-No jest Majeczka a gdzie ukochany?-pytał zaciekawiony Dziku 
-To już wszyscy wiedzą , jakie plotkary-powiedziałam teatralnie przewracając oczami.
-Jaki ukochany -pyta chyba ostatnia nie uświadomiona osoba czyli Justyna 
-No jak to jaki, to ty nie wiesz Majka i Pitter wreszcie są razem-wykrzyczał Kubiak kiedy wypił kolejny kieliszek. Właśnie wtedy drzwi otworzyły się a w nich stanął Piotrek, Justyna zmierzyła go wzrokiem i wymierzyła w jego policzek, przyznam,ze zamach ma na prawdę warty podziwu.
Zbulwersowana wybiegła z pomieszczenia 
-Czekaj ja cię pocieszę !-krzyczał pędzący za nią Kurek ale i ten skończył z odbitą na policzku dłonią dziewczyny.
-No to po piciu. -dało się słyszeć głęboki smutek w głosie Igły 
_______________________________________________________________________________
Jako że nie chciałam was już dołować tym żałobnym stylem, to ten rozdział jest z gatunku tych znacznie luźniejszych,słodko, sielanka ale obiecuje nie będę was tym szczęściem za długo katować ;) 
Proszę o KOMENTOWANIE  ;D bo to strasznie motywuje do pisania z resztą chyba dobrze to wiecie ;) 

piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 22

Po kilku namolnych telefonach do jego matki wreszcie dowiedziałam się gdzie odbędzie się pogrzeb.
Nie mówiąc nic nikomu wsiadłam do najbliższego pociągu.
W uszach brzmiały ciche dźwięki z słuchawek i stukot szyn, pusty przedział i tępo wklejony w szybę wzrok i to pierdolone poczucie winy rozkładały mnie na części pierwsze.Z wielkimi wyrzutami sumienia, nie mogąc zrozumieć jego decyzji dojechałam do Warszawy.
W końcu dojeżdżam pod kościół widzę plączące kobiety w czarnych sukniach i duszących emocje mężczyzn w garniturach. Pod chwili pod świątynie podjeżdża ciemny długi samochód otwiera się bagażnik 
i dopiero widząc jasna trumnę uświadamiam sobie,że jego rzeczywiście już nie ma. Po policzkach cieknie coraz więcej łez, po woli uginają mi się nogi, coraz więcej wyrzutów siedzi w mojej głowie.
Jak ja  spojrzę tym wszystkim ludziom w oczy przecież nie dam rady, nie potrafię tego udźwignąć.
Mimowolnie cofam się, upuszczam biała różę, którą do tej pory ściskałam z całych siŁ by dać upust strachu.
Uciekam.Nie wiedząc co dalej robić siadam na jednej z parkowych ławek do głowy przychodzi mi tylko  jedno miejsce wsiadam do autobusu i po chwili jestem już na miejscu  w torebce nadal mam srebrne klucze
wyciągam je i wchodzę do mieszkania.
To co zobaczyłam było bardzo dziwne, porządek,ład to mieszkanie wyglądało całkiem inaczej niż tamtego dnia kiedy w gniewie zabierałam ostatnia walizkę.
Niepewnie rozglądam się po mieszkaniu,są tu jeszcze nasze zdjęcia. Biorę jedną z ramek i przecieram palcem szybkę, na  którą po chwili spada słona kropla,może nie rozstaliśmy się w miłej atmosferze, ale przecież były też dobre chwile, kiedy jego uśmiech przewiercał mnie na wylot, kiedy całował mnie tak wyjątkowo jak nikt inny.Mam do niego wielki żal ale teraz kiedy patrzę na to mieszkanie, na nasze zdjęcia to ten żal znika. W ciszy oglądam mieszkanie  delikatnie jeżdżę palcem po meblach kiedy słyszę jak drzwi się otwierają, stoi w nich jego matka patrzy na mnie z wielkim zdziwieniem, stoimy nieruchomo co zrobić przecież nie ucieknę kolejny raz.
-Co tu robisz?
-Nie chciałam przeszkadzać - mówię drżącym głosem
-Majka,może ja rzeczywiście źle to oceniłam, ale zrozum nie wiesz co czuje matka, która traci syna i to w taki sposób. Po prostu nie mogłam pogodzić się z faktem,że postanowił to teraz skończyć kiedy wreszcie się odbił, skończył terapię,znalazł dobrą pracę nie rozumiałam jego decyzji musiałam na kimś wyładować swoje emocje, Maju przepraszam  nie powinnam tego na ciebie zrzucić.
-Rozumiem, też nie mogę tego zrozumieć a jest w tym sporo mojej winy.Przepraszam.
Nic już nie mówiąc kobieta zabiera torbę z kanapy i wychodzi.
Siedziałam tu w ciszy przez kolejne kilka godzin paląc papieros po papierosie, wyrzucając sobie każdy popełniony błąd, wyrzucałam mu jak bardzo jestem wściekła,że to zrobił, zapominając,że sama chciałam się zabić teraz wiem jaki byłby to błąd, wiem,że nie robię tym krzywdy sobie ale wszystkim wokół.
Przypomina mi się jedno miejsce, wychodzę z mieszkania i mijam windą kolejne piętra, dojeżdżam.
Siadam na dachu  i patrzę na zabiegane miasto wokół mnie znów unosi się dym, włosy rozwiewa wiatr,to właśnie tu pierwszy raz zabrał mnie gdy wyniosłam się z domu z lekkimi wyrzutami staliśmy w szczelnym uścisku.Po policzku znów spłynęła łza,
W końcu podchodzi do mnie, siada obok i nic nie  mówiąc zakłada na moje barki bluzę, patrzę w jego oczy, które lśnią bardziej niż Warszawskie ulice.
- Jak mnie znalazłeś?- pytam patrząc na blondyna.
-Karol mi powiedział,że tu będziesz.
-Dziękuję-zbliżam się i całuję Nowakowskiego w policzek.
-Myślałem,że mnie nienawidzisz.
-Pit to był spontan przecież wiesz,że zależy mi na tobie.
-Mi też.
-Przecież masz Justynkę - wywracam teatralnie oczami
-Chciałem ją tylko poznać co mam zrobić, stanąć tui zacząć krzyczeć,że cię kocham żebyś mi uwierzyła.
- No mógłbyś.
- Kocham Cię - siatkarz zaczyna krzyczeć  najgłośniej  ja tylko może , a wszyscy patrzą na nas jak na idiotów
-Przestań  głupku ja też Cię kocham - na mojej twarzy pojawia się promienny uśmiech i wpijam się w jego usta .
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
a więc mamy kolejny tak jak obiecałam  piątek przed meczem :)
A więc dziś koszulki reprezentacyjne wychodzą z szaf i kibicujemy naszym orzełkom  ;) ja tam wierzę,że dziś wygramy 3:0
A puki co nie ma to jak  kibicować Brazylii już 2:0 hah dziś moje serce nie  jest przy Francji zreszta jakoś za nimi nie przepadam :)
Lecem skupić się na meczu ^^
Czytajcie i KOMENTUJCIE ;)

czwartek, 20 czerwca 2013

Rzozdział 21

Winiar jęczy na podłodze a my stoimy bezradnie, na siatkarza. W ośrodku oprócz siatkarzy, Justyny i mnie nie ma dziś nikogo. Tak wiec już po chwili Michał jechał z Bartkiem do szpitala. My po woli rozeszlismy się do pokoji a mi nie pozostało nic jak oddać się w objęcia Morfeusza.
\*
Budzę się o 7:30. Ubieram sportowy strój i wybiegam z budynku słysząc tylko dźwięki muzyki w słuchawkach . W końcu wracam i przez uchylone drzwi widzę jak Pit zapina na szyi Justyny łańcuszek, za co ona odwdzięcza mu się soczystym, długim pocałunkiem. Nie widza mnie jeszcze, ale ja nie mogąc patrzeć już dłużej na ten obrazek szybkim ruchem otwieram drzwi i wchodzę do środka. Biorę długi prysznic.Gdy kończę  łapę lustrzankę i zbiegam na halę. Nastroje jak po wojnie, Andrea jest wściekły chodzi w kółko i krzyczy na cały budynek, a siatkarze z opuszczonymi głowami słuchają trenera.Poranny trening ograniczył się dziś do krzyków, więc szybko opuściłam halę. Wchodzę do pokoju i ląduje na podłodze potykając sie o walizkę. Rzucam siarczystym przekleństwem pod nosem. Po chwili jednak wracam do normalnej pozycji. Wskakuje na łóżko,biorę laptopa i loguje się na fb gdzie znowu widzę wiadomość od Kuby
,,Majaka to ostatnia szansa, jeśli ci na mnie zależy przyjedz jutro do naszego mieszkania o 20 :330 będę czekał. Jesli nie przyjedziesz bądz pewna,że już sie nie zobaczymy"
Ja pierdolę co on znowu wymyślił, nie pojadę  tam za cholerę a może na prawdę wreszcie da mi spokój, marzenie, pewnie znowu ma jakiś chory plan, ale nie obchodzi mnie to co zrobi to jego życie a ja mam  tylko nadzieje,że już nigdy się w nie nie wpakuję. Trzaskam laptopem i zdenerwowana wychodzę z pokoju,tuz za drzwiami wpadam na Zibiego
-A co tak sam siedzisz?
-Michał wyrzucił mnie z pokoju bp pieprznolem taka głupotę  Moni a on się teraz musi tłumaczyć. A ty czemu nie z Pitem się gdzieś szlajasz ?
-A czemu mam  być z nim ? Nic mnie z nim nie łączy.
- Tylko spytałem, ale pamiętaj,że moje ramiona zawsze stoją otworem żeby cie pocieszyć. Siatkarz jest coraz bliżej i nim sie spostrzegłam jego usta były już w bardzo bliskim kontakcie z moimi, przyciska mnie do ściany a ja obejmuje jego szyje. Jest kurewsko pewny siebie, a ja już po krótkiej chwili zatraciłam się w namiętności jego pocałunku.. Patrzę w jego zielone oczy, nie mając żadnych wyrzutów sumienia. Skoro on ma Justynę to ja mogę całować kogo chcę i kiedy chce a teraz chcę Bartmana i nie odpuszczę, nie jestem przecież do niczego zobowiązana .Jeżdżę delikatnie palcem po jego umięśnionym torsie, delikatnie muskając jego wargi , kiedy w korytarzu pojawia się Piotrek widząc Nowakowskiego jeszce bardziej wpijam sie w usta atakującego.
-Co ty odpierdalasz?-siatkarz krzyczy , z wielkim wyrzutem
-To co ty rano - odpowiadam obojętnie.
- Jak to , to ty mnie całujesz w ramach jakiejś zemsty czy coś? Ja nie jestem chłopczykiem na poprawę humoru - Zbyszek odchodzi a Pit rzuca mi jedno chłodne spojżenie i również znika w korytarzu.
-Zibi kurwa n o to nie tak.-krzyczę ale nie ma to już żadnego znaczenia. Bezradnie sunęłam sie po scianie przecierając załzawione oczy
-I co ja chciałam udowodnić-mówię cicho pod nosem.
*
Przez kolejne dwa dni żadnego przełomu Pit zajął się poznawaniem Justyny,a Bartman, chyba za bardzo uraziłam jego dumę.Właściwie to obaj byli na mnie nieźle wkurwieni.
Schodzę jak co dzień o tej samej porze na dół i w korytarzu łapie mnie listonosz wręcza kopertę i żegna się.Nie otwieram jej idę na trening , robię świetne zdjęcia a gdy zbliża się koniec siadam i otwieram kopertę.

''Maja, jeśli to czytasz mnie już nie ma nie chciałaś być ze mną, aja nie chciałem żyć bez ciebie. Świadomość,ze jesteś szczęśliwa z kimś innym zabijała mnie każdego dnia. Jedyne co chcę żebyś wiedziała to, to że pomimo tego co robiłem zawsze byłaś dla mnie najważniejsza."

Czytając list Kuby po policzkach ciekły mi łzy ale nie byłam jeszcze tego świadoma dopiero kartka od jego matki wyjaśniła mi wszystko.

'' Kuba nie żyje, popełnił samobójstwo w czwartek o 16:00 odbędzie się pogrzeb nie pisze gdzie bo chyba sama rozumiesz,że nikt nie chce cie na nim widzieć. Zabiłaś mojego syna, mam nadzieję że jesteś z siebie dumna ''

Nie mogąc pohamować łez rzuciłam kartki i wybiegłam z hali. Pobiegłam na most gdzie jeszcze nie dawno kłóciłam się z Pioterkiem. Woda delikatnie muskała moje stopy a oczy drażniły promienie słoneczne. Ona ma rację zabiłam go, ale skąd mogłam wiedzieć,że to zrobi . Miał przed sobą całe życie aja mu je zabrałam.
__________________________________________________________________________________
Hej hej a więc te pieprzone burze znowu zepsóły mi humor -.-Ale dobra rozdzial jest ;)Następny postaram się żeby był punktualnie ;)
Jeżeli o mnie nie zapomniałyście to wpadajcie czytajcie i komentujcie ;*

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 20

Mówi kierowniczka wskazując na siedzącą obok dziewczynę.
-to jest pani Justyna Majewska, nowa stażystka, a w związku z tym, że pani Justyna również jest początkującym fotografem będą panie rywalizować o kontrakt na przyszły sezon. wiąże się to z tym,że musiała by pani zostać w Spale do końca sezonu. Podejmuje pani wyzwanie ?-
-Oczywiście- bez zastanowienia odpowiedziałam na pytanie kobiety. Po 15 minutach wyszłam z gabinetu i poszłam do pokoju.
rzuciłam się na łózko i myślałam jak to teraz będzie w końcu od, od teraz mam rywalizować o to miejsce, kurwa a jeśli nie podołam, i stracę to stanowisko, po głowie krążyły mi tysiące czarnych scenariuszy. Moje przemyślenia przerywa wchodzący do pokoju Pit i rzuca się na łóżko
- Co masz taka minę ?
- Jaką?
-Smutną.-odpowiada siatkarz i zaczyna bawić się końcówkami moich włosów, a ja opowiadam mu o Justynie i moich obawach.
- No i tym się przejmujesz błagam cię Majka daj spokój, będziesz lepsza-mówi obejmuje mnie w tali i daje buziaka w policzek, kiedy nagle otwierają się drzwi a w progu stoi zdziwiona Justyna. Szybko odskakujemy od siebie i patrzymy na dziewczynę.
- Yyyy ja przepraszam, ale powiedzieli mi,że mam mieszkać w tym pokoju i tak no, przyszłam. 
-Na pewno w tym pokoju ? -mówi z lekkim oburzeniem.
-Tak, ale jeśli jest jakiś problem to poczekam na korytarz.
- Nie ma takiej potrzeby- wcina siatkarz - Idziesz na spacer - ciągnie mnie za rękę a po chwili jestem już przed budynkiem.
- No, no całkiem sympatyczna ta Justynka.
- Sympatyczna? Kpisz sobie, chyba ładna. Ja pierdolę po co mi ją wpakowali do pokoju, ja się wcale nie chcę dzielić, dobrze było tak jak było.
- Nie chcę się znów kłócić, ale nie sądzisz, że za szybko wyrobiłaś sobie opinie na jej temat, nie znasz jej jeszcze daj spokój .
- Jej nie znam ale znam się na ludziach, i mówię ci,ze to nieprzyjemna laska.
-A możesz chociaż obiecać mi,że postarasz się ją poznać, a potem ją skrytykujesz ?
-Czemu ci tak zależy ?
- Bo nie uważam,że można tak odraz ją oceniać.
- To sam sobie z nią mieszkaj i ją poznaj.
-Maja mieliśmy się nie kłócić, proszę.
-Dobra obiecuję, ale to tylko dla ciebie pamiętaj.
-Dziękuję to idziemy na ten spacer ?
- Idziemy.
*
Podchodzę pod drzwi i łapę za klamkę, ale w środku słyszę rozmowę.
- Zuza, mówię ci tu jest świetnie, siatkarze, zdjęcie ah Nowakowski jakie ciacho, tylko taka jedna suka się przy nim czai w ogóle do wszystkich się tu klei, a co gorsza jestem z nią w pokoju masakra, ale z Pitem dam radę, nie odbierze mi go, muszę kończyć potem dam znać.
I to ja niby sobie wyrobiłam o niej od razu zdanie, ale chociaż wiem ,że się nie myliłam. W końcu naciskam klamkę i wchodzę do środka. Przez 45 minut rozmawiałam z tą dziewczyna wmawiając sobie, że to ze mną coś się dzieję i rzeczywiście coś sobie ubzdurałam, ale im dalej w rozmowę tym bardziej mnie wkurwiała. w Końcu moje męczarnie przerywa Kurek
-Majka idziesz do Zibiego bo trener gdzieś pojechał i nikt nas nie pilnuje więc wiesz, yyy -zacina się Bartek zauważając roześmianą dziewczynę -yy a  Bartek jestem, bo ja nie wiedziałem i tak trochę głupio wyszło, ale nas wcale nie trzeba pilnować, tylko czasem przesadzamy, i potem dzieją się dziwne rzeczy, ale dobra to nic A ty jak masz na imię ?- Chłopak zaplątał się w swojej wypowiedzi i w ciągu kilku sekund był już bardziej czerwony niż dolna cześć naszej flagi.
-Justyna, nic nie szkodzi w końcu musimy się zacząć poznawać skoro mamy razem pracować.- Justyna wpatrzona była w siatkarza jak w obrazek ukazywała klawiaturę swoich białych ząbków, pomrugiwała oczkami, i ogólnie zachowywała się jak rasowa hotka, a co gorsze on również się do niej szczerzył.
- No to gdzie pijecie, bo zapomniałam ?- postanowiłam przerwać te romanse.
- U Bartmana, ale nie pijemy, raczej popijamy - mówi nie odrywając wzroku od dziewczyny. Łapę go za rękę i wyciągam z pokoju
- No to chodź
- Yyy Justyna jak byś chciała to wpadnij do nas - siatkarz krzyczy do dziewczyny
-A czemu, mi nie powiedziałaś ,ze masz  taką koleżankę hym ?
- Jaką?
-No taką, taką fajną - mówi rozmarzony Bartek 
-A spierdalaj - mówię i otwieram drzwi do pokoju Zbyszka
- No co ?- mówi zestresowany siatkarz.
Gdy weszłam do pokoju towarzystwo było już nieco wstawione, a Winiar opowiadał kolejną historię z serii i kurwa prawie umarłem, a wszyscy byli zasłuchani w jego słowach popijając  przezroczysty specyfik.Trzeźwy był jeszcze tylko Cichy i Kurek.Usiadłam więc obok Piotrka i zaczęłam również słuchać opowieści .
- Winiar pieprzysz już nie do rzeczy pijany jesteśśś -mówi również zalany Igła.
-Ja, pijany hahaha ja nie jestem pijany ja ci tu mogę na kurwić jaskółkę- Winiar wstaje w łóżka i zmierza na środek pokoju
-No i się patrz - mówi jak zwykle pewny siebie staje na jednej nodze i po chwili leży już na podłodze uderzając o ścianę. Całe towarzystwo ogarnia niepohamowany śmiech.
- Oooo kurwa moja kostka! - Drze się na cały budynek Winiar.
_____________________________________________________________________________________
A więc jestem, przepraszam was strasznie za tą nieobecność, ale nie miałam jak dodać. Zaległości na waszych blogach zaczęłam już nadrabiać. Obiecuję,że od dziś rozdziały będę już dodawała tak jak przed awarią.
Awww pomimo,że przegraliśmy piątkowy mecz, i tak było niesamowicie , niektórzy pokazali,że liczy się dla nich tylko wygrana a nie potrafią wspierać naszych chłopaków w ciężkich chwilach, ale byli tez ci wierni do końca, ja osobiście darłam się do ostatniego gwizdka, no cóż pozostaje tylko wierzyć , że dziś damy radę ;)
Zachęcam do KOMENTOWANIA, mam nadzieje,że wybaczycie mi te braki w opowiadaniu ;)

środa, 29 maja 2013

Rzdział 19

Zaczęło robić się coraz zimniej, wstałam i zaczęłam rozglądać się do okola, nie pamiętałam skąd przybiegłam.Skuliłam się i usiadłam na małym pniu.Właśnie uświadomiłam sobie,że po raz kolejny tracę bardzo ważną osobę. Minęła godzina, zmarznięta siedziałam i nie wiedziałam co mam robić w głowie kłębiły się tysiące myśli, ale nie potrafiłam odpowiedzieć sobie nawet na jedno proste pytanie, czy Piotrek to tylko przyjaciel, czy może z czasem ta przyjaźń rzeczywiście przerodziła się w coś więcej.
Nagle ktoś łapie mnie i mocno przytula.
-Wiem o wszystkim,Pit mi opowiedział ale to nie powód, żebyś tu teraz siedziała.- siatkarz zakłada na moje ramiona dużą ciepłą bluzę i przytula do siebie coraz mocniej.
-No to co mam robić, przecież wszyscy widzieli tą scenkę z Olka, maja mnie za idiotkę, jak teraz spojrzę Piotrkowi w oczy?
-Nikt poza mną i Piotrkiem nie widział tej akcji, daj spokój, przecież kiedyś będziecie musieli to sobie wyjaśnić chodź do ośrodka, bo zachorujesz i stracimy fotografa.
- Dzięki Bartek może i masz rację- zaplatam ręce na szyi siatkarza i złożyłam buziaka na jego policzku . Dobrze jest mieć przy sobie takiego przyjaciela, który nawet w nocy będzie szukał cie po lesie.
*
Doszliśmy do budynku, Bartek poszedł do siebie, a ja rzuciłam się na swoje łózko poczułam lekka ulgę, sama nie wiem czemu ale coraz bardziej chciałam wyjaśnić całą sytuację na spokojnie porozmawiać z nim jeszcze raz .Wzięłam prysznic i z laptopem położyłam się na łóżku, zaczęłam sprawdzać różne portale.
 Nagle po całym pietrze rozlega się straszliwy hałas dochodzący od strony pokoju Igły i Ziomka.
- Igłaaa szafka nam wypadła!
-No co ty nie powiesz, jak chciałeś kurwa zabłysnąć to trzeba się było brokatem posypać, przecież widzę,ze wypadła.
A potem było już tylko słychać jak Ziomek tłumaczył Krzyśkowi, ze szafki się nie wyrzuca przez okno.
 Szybko zasnęłam układając w głowie plan rozmowy którą miałam prze prowadzić jutro z Piotrem.
Budzik zadzwonił o 6;00 ale nie miałam siły na bieganie więc uciszyłam komórkę i znów oddałam się w objęcia Morfeusza.
9:34 wstaję i po woli człapę w stronę łazienki doprowadzam się do w miarę dopuszczalnego stanu i otwieram walizkę, której jeszcze nie zdążyłam rozpakować wybieram spodenki,t-shirt i buty. Trening o 10:00 a w stołówce czekało już śniadanie, wychodzę na korytarz gdzie Winiar toczy bój z osą która dostała się do środka.
Zajmuję to samo miejsce i pijąc kawę słucham opowieści siatkarzy, kiedy do stołówki wchodzi Pit siada obok, ale nie wita się, i nie jest chyba w najlepszym nastroju przez kolejne 15 minut oboje milczeliśmy, na szczęście Igła i Zibi sprawnie nadrabiali nasze milczenie. Na halę weszłam razem z  chłopakami strzelając im po drodze kilka zdjęć. Kiedy skończyłam usiadłam spokojnie przy trenerze i komentowałam grę chłopaków, za drzwiami zobaczyłam piękną blondynkę w zwiewnej niebieskiej sukience, nie widziałam jej wcześniej, ale po chwili dziewczyna znikła. Siatkarze udali się do szatni a ja do swojego pokoju. Moja samotność nie trwała długo, ponieważ już po kilkunastu minutach do moich drzwi zapukał Kupek, łapie mnie za rękę i wyciąga na korytarz.
-Kochasz mnie ?
-Bartek ja , my - nie wiedziałam co mam powiedzieć, chłopak mnie totalnie zaskoczył
-Nie w tym sensie, pytam czy kochasz mnie tak po przyjacielsku - odetchnęłam z ulga, bo nie miałam pojęcia co mu powiedzieć
-No oczywiście, po przyjacielsku.
-A czy dla przyjaciela jesteś w stanie wyświadczyć małą przysługę ? 
- To zależy od tego jak bardzo jest mała - uśmiecham się do siatkarza.
-Porozmawiaj z Pitem. Jęczał cała no, ze to to zjebał, ze nic mu nie wychodzi, proszę.- Bartek patrzy na mnie swoimi dużymi oczyma robiąc smutna minę
-Nie patrz tak na mnie, bo się stresuje i zacznę się jąkać.
 - Prrrroszę.
- Dobra już,gdzie on jest?
- U nas w pokoju dziękuje, to ja uciekam -Bartek daje mi buziaka w policzek i znika w korytarzu.
Niepewnie pukam do drzwi. Słysząc ciche proszę głośno przełykam ślinę i naciskam  na klamkę.Piotrek jest wyraźnie zdziwiony moim widokiem .
-Mogę ? - pytam nieśmiało i stoję w progu drzwi
-Tak, czemu przyszlaś ?
-Pit je po prostu nie chce cię tracić, jesteś dla mnie ważny, przepraszam za wczoraj.
- Nie przepraszaj to ja powinienem zrobić to już wcześniej więc teraz przepraszam za Olkę, przepraszam,że cię w to wszystko wciągnąłem, przepraszam za te pocałunki i za wszystko.
-Skończmy to co ? dajmy spokój ze sporami, i zacznijmy jeszcze raz.-chłopak podchodzi do mnie i przytula cały pokój ogarnęła cisza uwielbiam to stukot przyśpieszonego tętna, w momencie kiedy krew zaczyna krążyć w żyłach szybciej. Ciszę przerywa Bartek wchodzący do pokoju
- Oo czyli po kłótni?
-Yh czy ty musisz wszystko zepsuć, zawsze?
-Ej ranisz, przyszyłem powiedzieć, że kierowniczka wola cie do gabinet, mam cię szybko przyprowadzić więc koniec tego chodź Maja - Siatkarz zaprowadza mnie w odpowiednie miejsce, w pomieszczeniu siedza już dwie osoby.
- Pani Maju, chcę pani kogoś przedstawić- mówi kierowniczka wskazując na ...
___________________________________________________________________________________ 
Bardzo przepraszam za ten rozdział , ale za cholerę nie mogłam go skończyć. Wiem ,ze jest fatalny, ale postaram się żeby następny był lepszy ;) Dziękuje za komentarze, myśl ,że ktoś jednak to czyta motywuje najbardziej ;*